SPOKÓJ
Pojechać do kraju, o którym jest coraz głośniej.
Odpoczywać na pustych plażach nad oceanem.
Nie czuć się jak turysta, który przyjechał podziwiać zabytki.
Portugalia – kraj przepiękny, przepełniony spokojem i ciszą. Angielski nie jest tam popularny, nie są tam także popularne miejsca dla turystów, a społeczeństwo wiedzie beztroskie życie. Udało mi się zwiedzić północne wybrzeże, od Porto do Viana do Castelo i muszę przyznać, że czułam się jak w domu, w domu pełnym harmonii.
Kiedy jakiś czas temu postanowiłam, że skupię się na ludziach, którzy zamieszkują dany kraj, nie wiedziałam, że tak mało będę mogła opowiedzieć o Portugalczykach. Oni są. Tylko, że ciężko ich poznać, ciężko doświadczyć gwaru. Tam nie ma jeszcze kultury turystyki. To wszystko jest dopiero u zalążka rozwoju i przyjdzie czas, kiedy wyjazd na północ tego kraju będzie zupełnie inny. Dlatego jadąc do Portugalii nie zapominajmy, że nie jedziemy w teren pełen luksusów i atrakcji turystycznych. Jest to swego rodzaju urok, który powoduje, że ciężko wypowiedzieć się dokładniej jak jest?
Portugalię zwiedziłam na własnych nogach, spacerując po miastach, wędrując wzdłuż Oceanu, podziwiając okoliczne wsie i pola uprawne. Osoby, które spotykaliśmy chciały pomóc. W końcu założeniem było przejście Camino da Costa (trasa Porto – Santiago de Compostela). I to właśnie sprawiało, że ktoś zwracał na nas uwagę. Dwójka młodych osób z plecakami turystycznymi i uśmiechem na twarzy była idealnym wzorem pielgrzyma. Jednak, jeśli przyjechalibyśmy tam tak po prostu, naprawdę nikt by się nami nie zainteresował. Tam każdy wiedzie swoje życie, bez głośnych samochodów, czy wołających sprzedawców straganów z pamiątkami.
Każdy dzień wędrówki skupiał się na obcowaniu z naturą. Droga prowadząca przez wydmy (i szum oceanu), czasem zahaczająca o las, a czasem wyprowadzająca nas na polne drogi wśród upraw dyni i kukurydzy. Totalna dzikość, dzikość w Europie, przepełniona pięknem natury i brakiem drugiej osoby. Już nawet nie chodzi o to, że tam nie ma turystów. Kiedy szliśmy i nie wchodziliśmy do miast, czy wsi, naprawdę ciężko było kogoś spotkać. Idealny obraz odpoczynku, gdzie warto spędzić emeryturę. Dźwięki, które zapamiętam z tych wakacji to szum fal i skrzeczenie mew. A widok? Na pewno bezkres oceanu i przepięknych, pustynnych, szerokich plaż.
LUDZIE
Wszystkie podróże zamieniają się powoli w scenariusz filmów, który chciałabym oglądać beztrosko do porannej kawy. Jest w nich coś tak niesamowitego, trafiam w takie miejsca, które idealnie nadają się na niejedną lokację. Chociaż zwiedzanie Portugalii zaczęło się od Porto, to wszystko co było później przyćmiło mi jego obraz i teraz schodzi na dalszy plan opowieści. Wyobraźcie sobie niekończącą się przestrzeń, która jednolicie rozciąga się po horyzont. Wyobraźcie sobie rozmowy z drugą osobą, które są zakłócane przez ptaki, szum fal i nadmorskich traw. I to wszystko. Jak taki obraz pojawi się w waszej głowie – znajdziecie się na bezludnej portugalskiej plaży.
Jacy byli spotkani przez nas Portugalczycy? Przede wszystkim ciężko ich było spotkać na dłużej, żyją oni swoim rytmem, trochę odmiennym niż nasz, w Polsce. Mają sjesty, piją poranne kawy w pośpiechu zaczytując się w gazecie. Wszystko to jest swego rodzaju piękne, tworzy magiczną przestrzeń. Miejsca odpoczynku wcale nie są ekskluzywne, nie mają nic wspólnego z naszymi kawiarniami. Plastikowe krzesła z Coca-Coli albo Bock’a, pudełko z serwetkami i wszystko po portugalsku. Jak się dobrze trafi można znaleźć bary z automatami do gier, czy papierosami. Nie ma tam zmysłu estetyki, to nie jest ładne, ale przez to, że jest tak bardzo swojskie aż miło się tam zatrzymać i przyjrzeć codzienności obcokrajowców. Wszyscy zachowują się tam jak starzy przyjaciele, jak dobra rodzina. Każdy z nich w barach ma swoje ulubione danie, swojego kompana do popołudniowego piwka. To jest trochę tak, jakbyśmy przysiadali się jako goście do spotkań rodzinnych – właśnie taka atmosfera panuje w miejscach tubylców.
Niesamowite było to, że z opisów wydawałoby się, że oni wcale nie chcą tam turystów. Jest im dobrze w ich kraju, mają spokój i piękną naturę. Dla osób żyjących na wsiach, gwaru nie potrzeba. Jednak zawsze się do nas uśmiechali, jakby się cieszyli, że i do nich w końcu ktoś dotarł. Oprócz spokoju, który w nich mieszka i tym samym odróżnia od wschodnich sąsiadów, warto przyjrzeć się tym skromnym uśmiechom i razem z Portugalczykiem odpocząć nad brzegiem Oceanu Atlantyckiego. Dlatego nie ma, co się zastanawiać, warto spakować plecak i zwiedzić te wybrzeże. Ale jedna prośba – nie popsujmy tego, co oni mają. Dajmy się rozwijać turystyce, która uszanuje piękną przyrodę i zaakceptuje obecną atmosferę.